Rodziców nie wybieramy sobie. Jedni mają pecha, inni szczęście. Ja mam szczęście podwójne, bo rodzice są OK a na dodatek mają domek z sadkiem a w tym sadku rośnie sporo różnego materiału na nalewki.
Kiedy przyjechałem to była cała miedniczka mirabelek. Zjeść na raz nie da się takiej ilości a nie zjedzone popsują się. Można oczywiście zrobić drzem, kompot lub coś tam jeszcze innego ale można także zrobić nalewkę. Szczerze powiedziawszy sam niewiele przyłożyłem się do tego bo w czasie gdy szukałem w necie fajnego przypisu mama zdążyła wydrylować pół słoja.