niedziela, 14 sierpnia 2011

Z WIZYTĄ U RODZICÓW

Rodziców nie wybieramy sobie. Jedni mają pecha, inni szczęście. Ja mam szczęście podwójne, bo rodzice są OK a na dodatek mają domek z sadkiem a w tym sadku rośnie sporo różnego materiału na nalewki.

Kiedy przyjechałem to była cała miedniczka mirabelek. Zjeść na raz nie da się takiej ilości a nie zjedzone popsują się. Można oczywiście zrobić drzem, kompot lub coś tam jeszcze innego ale można także zrobić nalewkę. Szczerze powiedziawszy sam niewiele przyłożyłem się do tego bo w czasie gdy szukałem w necie fajnego przypisu mama zdążyła wydrylować pół słoja.

niedziela, 7 sierpnia 2011

HISTORIA NAEWKI "SAMO ZDROWIE"

Pewnego dnia, zachęcony dereniówką autorstwa mamy, postanowiłem pójść w jej ślady. Tradycje produkcji alkoholu w naszej rodzinie są długie a sława o nich sięga od Włodawy do Vancouver. Wychodząc z założenia, że lepiej jest spożywać coś co się samemu zrobiło niż coś na produkcję czego nie mamy żadnego wpływu oraz na fakt, że niedaleko pada jabłko od jabłoni drogą kupna nabyłem torbę żurawin z myślą o zrobieniu nalewki.