niedziela, 14 sierpnia 2011

Z WIZYTĄ U RODZICÓW

Rodziców nie wybieramy sobie. Jedni mają pecha, inni szczęście. Ja mam szczęście podwójne, bo rodzice są OK a na dodatek mają domek z sadkiem a w tym sadku rośnie sporo różnego materiału na nalewki.

Kiedy przyjechałem to była cała miedniczka mirabelek. Zjeść na raz nie da się takiej ilości a nie zjedzone popsują się. Można oczywiście zrobić drzem, kompot lub coś tam jeszcze innego ale można także zrobić nalewkę. Szczerze powiedziawszy sam niewiele przyłożyłem się do tego bo w czasie gdy szukałem w necie fajnego przypisu mama zdążyła wydrylować pół słoja. Cóż mamy już takie są. Wracajmy jednak do tematu. Mirabelki zostały zasypane cukrem i teraz należało przygotować spirytus oraz wódkę i zalać owoce. Jednak w przepisie było napisane, że zalewamy wódką wzmocnioną spirytusem w proporcjach na litr wódki 250 ml spirytusu. Spirytus był ale wódki było za mało. Poza tym zawsze starałem się robiąc nalewki wykorzystywać wódkę zrobioną samodzielnie poprzez rozcieńczanie spirytusu. Zabrałem się zatem za wyliczanie ilości wody, która po zmieszaniu ze spirytusem da pożądaną moc. W tym czasie, jak się później okazało znajomy rodziców przyniósł całe wiadro aronii. No mama zrobi z tego soczek... ale nie z całości, 2 kg staną się smaczną nalewką. Owoce po umyciu powędrowały do zamrażarki a ja zabrałem się za przygotowywanie spirytusu o mocy 70%.

Spirytus był już gotowy i czekał tylko na to aż aronia się przemrozi i zostanie wsypana do słoja. W międzyczasie mama powiedziała, że czerwone porzeczki też możemy przerobić na nalewkę. Szubko przeszliśmy od słów do czynów. Mama zerwała porzeczki. Niestety wszystkie duże słoje były już zajęte więc musieliśmy się zdecydować na małą ilość - około litra. Przebrałem porzeczki, umyłem i zasypałem cukrem. Za kilka dni do słoika zostanie dolany spirytus.

Owoce aronii po przemrożeniu wylądowały w słoju i zalane spirytusem a następnie stanęły w towarzystwie dwóch innych słojów na werandzie. Teraz tylko pozostaje poczekać jakiś czas, przefiltrować, odstawić do dojrzewania na pół roku (mirabelkę nawet na 2 lata) a potem można już się delektować.

Dobrze mieć rodziców, którzy mają ogródek pełen owoców.

Brak komentarzy: