poniedziałek, 17 października 2011

FILTROWANIE NALEWEK

Z filtrowaniem nalewek jest tak samo jak z wyborem właściwej marki samochodu. Zanim się znajdzie tą właściwą trzeba wypróbować kilka innych.

Pierwsza moja nalewka była bardziej zawiesiną niż nalewką, oj nie wyglądało to ładnie. Postanowiłem przefiltrować. Zacząłem od lejka z wciśniętym wacikiem. Jakież było moje zdziwienie, gdy nie chciało nic ściekać. Za drugim razem lejek wyłożyłem kilkukrotnie złożonym ręczniczkiem papierowym. Efekt był lepszy bo coś pociekło ale zaraz struga ustała. Byłem nie bardzo pocieszony.

Kiedy zmniejszyłem ilość warstw nagle zaczęło kapać ale trwał to bardzo długo. Jako, że jestem człowiekiem z natury niecierpliwym postanowiłem przyspieszyć proces, zwiększając ilość lejków. W efekcie cały blat kuchenny był przez sobotę zastawiony filtrującymi się nalewkami. Poza tym cięgle musiałem dolewać nalewkę bo lejki jednak miałem małe.

Przefiltrowany płyn zawierał jednak sporo osadu, co wskazywało, że nie moje poszukiwania nie podążają we właściwym kierunku. Na marginesie należy zaznaczyć, że używane przeze mnie ręczniczki miały zupełnie inną strukturę niż te, które są dostępne w handlu detalicznym w Polsce, bo moje raczkowanie z nalewkami miało miejsce w Kanadzie. Struktura ręczniczków w Polsce jest zupełnie inna, są gęstsze, przez co lepiej filtrują.

Całkiem niezłym rozwiązaniem okazały się filtry do kawy (które stosuję do dzisiaj) jednak czas poświecony na filtrowanie szarpał moje nerwy. Powierzchnia przez którą przesączał się płyn była tak mała jak otworek w lejku stąd czas filtrowania był długi. Zastosowałem przeciętą w połowie wysokości butelkę po koli… i tu już można było zauważyć lepsze efekty. Otwór butelki był jednak nadal zbyt mały więc znowu traciłem dużo czasu.

Zastosowanie butelek plastikowych na mleko z otworem o średnicy około 2,5 centymetra było odkryciem na miarę Archimedesa. Do czasu. Nalewka zaczęła się sączyć znacznie szybciej jednak spora powierzchnia otworu powodowała przemiękanie papieru (szczególnie gdy np. filtrowałem zmielone żurawiny) i jego rozerwanie pod ciężarem płynu lub miąższu. Podrapałem się w głowę i postanowiłem jakoś temu zaradzić. Trzeba było podeprzeć czymś filtr aby papier nie pękał. W szyjce butelki zrobiłem 4 otworki i przełożyłem przez nie wykałaczki. Teraz filtr miał oparcie i nie pękał.

Cały czas jednak było to strasznie długotrwałe. Po przeglądzie zawartości szafek kuchennych znalazłem to czego szukałem – urządzenia do suszenia warzyw liściastych, np. sałaty. Taki sprzęt składa się z 2 cylindrów włożonych jeden do drugiego, z czego ten wewnętrzny jest cały w otworach. Na dnie zewnętrznego cylindra wstawiam 3 malutkie filiżanki aby zrobić miejsce na przefiltrowany płyn a wewnętrzny cylinder wyłożyłem ręczniczkami. Po zalaniu nalewką zakrywam szczelnie całość folią i zapominam na 24 godziny. Po tym czasie na dole mam przefiltrowaną nalewkę a na górze praktycznie suche owoce lub osad w zależności od tego na jakim etapie stosuję filtrowanie.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

pomysłowe. nie omieszkam spróbować. dzięki za podsunięcie pomysłu.